– Przed nami największa inwestycja, jaką widziały nasze gminy w historii. Dzisiaj rozpoczynamy wspólną podróż w przyszłość. O tym, jak przebiegać będzie S1, o uciążliwościach i perspektywach mówi Marcin Majer, burmistrz Lędzin.
Rozmawiał Dominik Łaciak
Niedawno ruszyły prace na “lędzińskim” odcinku między Bieruniem i Mysłowicami. Jak dużym problemem będzie budowa dla miasta?
To jest potężne wyzwanie. Perspektywa jest fantastyczna, ale sam etap budowy będzie się wiązał z dużymi uciążliwościami dla mieszkańców. Jako włodarz miasta zrobię wszystko, co w mojej mocy, żebyśmy jakoś poradzili.
Pamiętajmy, że ta inwestycja rodziła się przez wiele lat, długo na nią czekamy i pewnie w większości jesteśmy świadomi, jaką jest szansą dla naszego miasta.
Jakie to będą uciążliwości?
W pierwszej kolejności jest to ulica Gwarków, którą objeżdżamy ulicą Ułańską, Fredry, Podmiejską. To zamknięcie może potrwać nawet 12 miesięcy. W tym miejscu nie było możliwości budowy by-passa, czyli tymczasowego pasa ruchu. Naturalnie zwiększa to lokalne natężenie ruchu.
Innym przykładem jest lokalne połączenie między Górkami a Goławcem, w końcu dzieci z Górek uczą się tam w szkole. Droga praktycznie przetnie miasto w tym miejscu na pół. Na szczęście wykonawca zapewnił i zaprojektował by-pass, który będzie tymczasowym dodatkowym pasem ruchu, aby ta komunikacja była ciągła.

Czy Górki i Goławiec po zbudowaniu S1 czeka stały rozbrat?
Na szczęście nie. Droga pobiegnie pomiędzy tymi dzielnicami. Póki co jednak, dopóki wykonawca nie zbuduje wiaduktów, będziemy się przemieszczać drogą tymczasową, i to długo. Uczulam, że póki co wciąż jesteśmy na etapie prac przygotowawczych.
OK, idźmy dalej. Jakie utrudnienia czekają mieszkańców w następnych częściach Lędzin?
Chciałbym zaznaczyć, że wykonawca, firma Budimex, mając potężne doświadczenie, nie będzie zamykać na raz, ale budować etapami. Zależy nam na przykład, aby jak najdłużej utrzymać strategiczne połączenie między Lędzinami i Imielinem, chociażby ze względu na komunikację miejską. Tu apel: sprawdzajcie państwo informacje na stronie miasta. O wszystkich utrudnieniach informujemy z wyprzedzeniem.
Wracając do tematu: jak będzie wyglądać przebieg drogi na północy miasta? Powstanie węzeł pomiędzy Rachowami i Goławcem. Najważniejszą informacją jest, że połączenie z węzła będzie w dwóch kierunkach, czyli do ulicy Dzikowej na Goławcu, a z drugiej strony do Oficerskiej, której ciąg buduje Starostwo Powiatu Bieruńsko-Lędzińskiego. Tam brakuje ok. 300 m, które musimy sobie zrobić sami, bo inaczej S1 kończyłaby się w polu. Na szczęście powstaje już dokumentacja projektowa.
Ten węzeł będzie nowym przepustem pomiędzy Lędzinami i Imielinem. Po zakończeniu inwestycji łącząca oba miasta ul. Fredry stanie się ślepa, choć wciąż staramy się, aby tak nie było. Będzie za to z kładka pieszo-rowerowa. W ogóle wielkim atutem przebiegu S1 przez Lędziny jest, że na wszystkich przecięciach dróg pojawią się komunikacje dla pieszych i rowerzystów.
Na finiszu część mieszkańców Lędzin znajdzie się po drugiej, imielińskiej stronie S1. Ale spokojnie, nie pozwolimy im stać się imielokami, na to zgody nie będzie (śmiech). Do Lędzin będą przejeżdżać ulicą Ułańską i Gwarków.

Największe uciążliwości spotkały te osoby, które musiały się wyprowadzić z domu.
Tak. Na szczęście to pojedyncze przypadki. Pamiętajmy, że droga w tym przebiegu (lub bardzo podobnym) jest planowana od jakichś 30 lat. Na szczęście ludzie w tym ciągu nie otrzymywali pozwoleń na budowę. Mowa więc o tych domach, które stały tam już wcześniej. To np. Smardzowice, gdzie konieczne są wysiedlenia i wyburzanie budynków. Z czysto ludzkiego punktu widzenia to dramat. Trzeba się wyprowadzić z rodzinnego domu i znaleźć nowe miejsce do życia. A o drodze mówi się od tak dawna, że niektórzy mogli mieć nadzieję, że już nigdy nie powstanie.
Wywłaszczani uzyskają odszkodowania na podstawie operatu szacunkowego, a ci, którzy zgodzili się na udostępnienie nieruchomości w ciągu 30 dni, otrzymują dodatkowe 5% bonifikaty. Oczywiście mają prawo się też odwołać od zaproponowanej kwoty.
No dobrze, porozmawialiśmy o uciążliwościach. To teraz o perspektywach. Jakie szanse S1 stworzy dla Lędzin? Jak wyobrażasz sobie miasto za parę lat?
Mówimy realnie o perspektywie ok. 2 lat, oczywiście pod warunkiem, że po drodze nic strasznego się nie wydarzy, jakieś prace archeologiczne czy natrafienie na stare zaminowania czy niewybuchy.
My w Lędzinach, w przeciwieństwie do Bierunia czy Bojszów, już dziś jesteśmy świetnie skomunikowani, bo mamy swoje wjazdy na S1 w Olszycach czy Kosztowach. Nowa trasa S1 spowoduje jednak dodatkową dywersyfikację kierunków. Dosłownie z każdego miejsca w mieście będziemy mieć do parunastu minut do wjazdu na trasę szybkiego ruchu. Po Polsce czy za granicę będziemy podróżować w rewelacyjnych warunkach. Szczególnie zaś otworzy się dla nas kierunek południowy, bo teraz trzeba stać w korkach w Tychach, Pszczynie czy Goczałkowicach-Zdroju.
Lokalnie liczę też, że nowe węzły zmniejszą natężenie ruchu na Zawiszy Czarnego, która stała się symbolem złego planowania. Mieszkańcy dzielnicy podmiejskiej, ze śladowym ruchem kołowym, za sprawą budowy węzła Olszyce raptem zamieszkali na kluczowej trasie tranzytowej, także dla pojazdów z Bierunia. Dodajmy, że drodze tej brakuje odpowiednich parametrów, np. szerokości. Trudno dziwić się protestom mieszkańców.

Innym plusem jest wyprowadzenie całego transportu węgla bezpośrednio z ulicy Oficerskiej na węzeł. Po prostu kopalnia będzie mieć swoje połączenie nową ulicą Ziemowita, a ciężkie samochody nie będą dłużej rozjeżdżać Hołdunowskiej.
Przed naszą rozmową wspominałeś o kluczowym znaczeniu dróg serwisowych.
Tak, one są kluczowe, bo będą prowadzić wzdłuż dróg i docelowo docierać do węzła, przy okazji komunikując ze sobą wszystkie działki wzdłuż S1.No i tutaj powstaje wyzwanie dla mnie jako włodarza, bo staramy się o to, aby te drogi miały odpowiedni wymiar i odpowiednie rangę i klasę. Żeby były w pełni funkcjonalne.
Na przykład dziś zaplanowana droga serwisowa 3,5-metrowa z mijankami powoduje, że może i na rowerze owszem, ale już dojazd do działek będzie utrudniony. Dlatego widzimy je jako drogi o szerokości 6 metrów, które pozwolą na komunikację wewnętrzną. Żebyśmy nie musieli tych dróg za chwilę poprawiać.
Prowadzimy rozmowy z GDDKiA, bo zależy nam, żeby móc zbudować swego rodzaju obwodnicę Hołdunowa. Przecież połączenie od Gwarków do węzła spowoduje, że cała komunikacja może pójść tamtędy, także ta miejska.
Wiele mówi się także o tym, że S1 skróci odległość do Bielska-Białej, Lędziny, czy też miejscowości powiatu będą bliżej innych skupisk ludności, a to spowoduje zwiększenie atrakcyjności działek. Innymi słowy: ich ceny wzrosną.
Życzę wszystkim właścicielom, żeby te działki były jak najwięcej warte i się sprzedawały.
Przede wszystkim jednak wiele z działek, które dzisiaj są nieruchomościami wykluczonymi, bez dojazdów, uzyskają dostęp do drogi publicznej. To tyczy się Smardzowic, Rachów czy Goławca. Dlatego tak bardzo zależy nam na tych serwisówkach. W perspektywie inwestorskiej to również potężna wartość dodana.
A czy powstanie McDonald’s w Lędzinach?
Ostatnio taka informacja padła w kontekście MOP-u w Górkach. Mam taką nadzieję, bo będę miał blisko (śmiech). Tak naprawdę nie wiadomo jeszcze, jaka sieć zainwestuje w tym miejscu – mowa jednak o stacji paliw, restauracji, może nawet o hotelu dla podróżnych. Dla mnie to pozytywna informacja, bo wiem, że wielu mieszkańców chciałoby mieć blisko do maka.
Na koniec chciałbym powiedzieć, że ja w ogóle jestem dobrej myśli i o to, a także o wyrozumiałość, bardzo proszę mieszkańców. To potężne wyzwanie dla nas, dla inwestora i dla wykonawcy. Warto znieść te wszystkie uciążliwości, w końcu przed nami największa inwestycja, jaką widziały nasze gminy w historii. Dzisiaj rozpoczynamy wspólną podróż w przyszłość.

Dziękuję za rozmowę

